Lilith i Ewa

Ilustracja/Eden/Lucas Cranach the Elder/fragment

Marek Szumilak

Jak podaje tradycja judaistyczna, pierwszą kobietą Adama była Lilith, a dopiero potem, kiedy Lilith zniknęła z rajskiego ogrodu, Bóg wykonał dla niego damskiego towarzysza z żebra Adamowego, i kompana rajskiego dobrostanu, Ewę. Dlaczego tak się stało i jak do tego doszło, różne są podawane wersje wydarzeń, ale zanim przejdziemy do jednej z nich, tej która wydaje się nam najbardziej prawdopodobna, przytoczymy tradycyjną opowiastkę o stworzeniu pierwszych ludzi, w której to powiastce akcent jest położony, jak to wśród prostego ludu bywa, na – excusez le mot – pudenda obojga.
Otóż stworzył ich Bóg obydwoje bez skóry, bo do skór, które miały być granicą między nimi a rajem, dołożyć musiał pewien składnik nieprzepuszczalny, żeby materia ludzka z boską się nie mieszały, gdy ich dotknie. Wykonał więc skóry osobno i dał im je, by na siebie włożyli, a ponieważ zimno im było i głupio bez skóry (bólu nie odczuwali, bo to przecież był raj!), to wzięli się chętnie do roboty. I tu po raz pierwszy pojawiły się te różnice – la petite difference – między nimi. Albowiem Adam, jak to chłop, krzepki w garści i niedbały, prędko naciągnął skórę na grzbiet, ręce, głowa, nogi, a ciągnął tak mocno, że trochę tej skóry jeszcze mu zostało i zaczęło zbywać, w miejscu dokładnie między nogami. Urwać tego nie chciał, więc tylko naciągnął jeszcze mocniej, związał na węzeł i tak, nie przejmując się, zostawił. Tymczasem towarzyszka jego, słabsza i delikatniejsza, nie mając tyle siły w rękach (a trzeba było mocno naciągnąć, żeby ładnie wyglądać), w tymże miejscu co Adam, nie mogąc porządnie naciągnąć, pozostawić musiała niewielką szparę, skórą niepokrytą. A że nie chciała zostawiać miejsca nieosłoniętego, to wzięła garstkę suchej rajskiej trawy, zaplotła trochę, uklepała i tak to zostawiła. No i tak to już jest do dziś, chłopaki biegają z takim niby węzełkiem, a dziewczyny z rozstępem omotanym trochę tylko po wierzchu.
Tyle tradycja ludowa. O prawdziwych przyczynach wymiany Adamowej żony z Lilith na Ewę krążą różne opowieści, na pewno zmyślone, bo pamięć o tym zdarzeniu już dawno się zatarła. Mnie najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja ta, którą przytoczę (a może zmyślę, jak kto woli). Jest dość ortodoksyjna, zgodna z Pismem, które mówi, że zostali oboje stworzeni według jednego wzoru i podobieństwa, podobni też do siebie (uwzględniając konieczne różnice, tak żeby było jak w ludowym powiedzonku: z tyłu są podobni a z przodu pasują…). Ale dość już tego folkloru.


Rzecz była ważniejsza. Skoro bowiem spod jednej ręki wyszli, to i ten sam status dzieła Bożego otrzymali, równoprawni oboje i wolni w równym stopniu, swobodni jak te rajskie zwierzęta pasące się na zielonych łąkach. Nie chowali się w lasach i nie kryli też swoich upodobań, z których jedno oczywiście najbardziej ich pochłaniało, czytelnik domyśla się, które. Uprawiali więc miłość tak często, jak tylko mogli, bo Bóg stworzył ich zdrowymi i pełnymi wigoru, korzystali z rozkoszy, jaką dawało im to zajęcie. Lilith zawsze przodowała w tej sprawie; zamiast troszczyć się o to, by być Adamowi pomocą i podporą, zbliżała się do niego i zachęcała zalotnym uśmiechem. Była wyzwolona, a raczej: nigdy nie była zniewolona, od chwili stworzenia wolna i nieskrępowana. Nigdy nie miała tej zabawy dość, podczas gdy Adam wyczerpywał swoje siły po kilku zbliżeniach. Nie był on winien ani temu, że w tej zabawie za Lilith nie nadążał, ani temu co stało się razu pewnego. A była to rzecz poważna.

Mieli oni bowiem jeden obowiązek, w ich sytuacji zrozumiały ale i niezbyt dolegliwy: musieli co dzień wieczorem, gdy słońce na horyzoncie dotykało ziemi, klękać na kolana razem z całą rajską fauną i chwalić swego Stwórcę, dziękując mu z całych sił. Czynili to zwykle bez przymusu, z radością i wdzięcznością dla Niego, bo wieczory w raju były tak piękne, że przepełniało ich kosmiczne uczucie jedności i dobroci dla wszystkich. Wąż tylko jeden z nimi nie klękał, lecz chował się za kamieniem, wstydząc się, że nie ma kolan. Tego wieczoru tak się jednak zatopili w swych codziennych igraszkach, że przysnęli mocno oboje i obudzili się dopiero wtedy, gdy chłód nocy owiał ich ciała. Bóg to zauważył i ta ich niewdzięczność niemile go dotknęła. Gotów był im jednak wybaczyć, jeżeli okażą skruchę. Stanął więc przed nimi następnego ranka, by usłyszeć jak się kajają. Byli zmieszani oboje i zawstydzeni, a jednak Lilith nie spuściła głowy przed jego majestatem i patrząc mu w oczy uśmiechała się przekornie, nawet wtedy, gdy go przepraszali. Może przeszła jej przez głowę myśl, że skoro tak zawładnęła Adamem, iż zapomniał o najważniejszym obowiązku, to może i Bogiem zawładnąć potrafi? Może chciała… więcej niż godzi się pomyśleć?
Bóg, który poznał te myśli, zrozumiał że temu mniejszemu stworzeniu dał zbyt wiele. Że potrafi ono przejąć jego boską rolę, stwarzać, karać i wybaczać, obdarzać miłością i wolnością, utrzymywać świat w harmonii, że będzie dążyć tylko do szczęścia i rozkoszy, przez co świat stanie się miejscem nieciekawym, bez wojen i klęsk. Że w końcu stanie się boginią dla prostego poczciwego Adama, zagarniając dla siebie jego, Boga, rolę pana i dobrodzieja. Poznał, że Lilith nie znała wstydu ani bojaźni i górowała nad Adamem odwagą i wyobraźnią. Zobaczył w jej oczach, że nie będzie posłuszna nikomu, tylko swej woli. I przewidział, że jej obecność zmieniłaby na zawsze Raj, w którym mieszkał i że w takim Raju jego miejsce zajęłaby mu Lilith.


Wyrzucił więc Lilith z Raju, kazał ją nazywać demonicą i posłał ją do piekła, niech Szatan z nią się męczy. Adamowi zaś stworzył nową żonę, tym razem z jego żebra, aby nigdy nie stała się równa mężowi, jako że od męża pochodzi i żeby mógł ją mieć jako swoją własność. Ewa rzeczywiście była podobna do Adama, trochę gnuśna i łakoma, co skończyło się, jak wiadomo, zjedzeniem owocu z zakazanego drzewa. Mówili potem, że ten owoc wcale nie był taki smaczny.
I tak już pozostało. Adam przyjął nową żonę i używał jej, a ona była mu podległa. Nie mógł tylko pozbyć się z pamięci swojej Lilith, nie potrafił zapomnieć, jak brała do ręki jego węzełek i szeptała mu do ucha, żeby ją kochał. Teraz dopiero rozumiał, co te słowa znaczą. A tę genetyczną podległość żony wobec męża głoszą teraz słudzy Boga i za nimi wszyscy mężczyźni, którzy mają się za prawdziwych potomków Adama, zabijając tym tęsknotę za Lilith.

Nie korzystamy z dotacji i grantów, nie pobieramy wynagrodzenia za pracę w Przeglądzie Ateistycznym. Aby zachować niezależność i móc utrzymać ateistyczny portal na odpowiednim poziomie potrzebujemy Waszego wsparcia . Dlatego jeśli możesz, rozważ wsparcie naszej działalności dowolną kwotą. Kliknij tutaj

Marek Łukaszewicz

Udostępnij

Więcej od autora: