Europa na drodze do ateizmu

/Foto:Marek Łukaszewicz/

Marek Łukaszewicz

Obserwując naszą krajową sytuację aż trudno uwierzyć, że w całej Europie jedynym dużym katolickim krajem jest już właściwie tylko Polska. Tymczasem resztę kontynentu charakteryzuje stale malejąca rola Kościoła, odrzucanie religii, drastyczny kryzys powołań i niedobór duchowieństwa, przy jednoczesnym wzroście akceptacji wobec antykoncepcji, aborcji, eutanazji, kohabitacji czy małżeństw homoseksualnych. Szczególnie krytyczne wobec postaw i doktryn Kościoła odnośnie etyki seksualnej i życia małżeńsko-rodzinnego jest młode pokolenie Europejczyków, preferujące indywidualną wiarę, bezwyznaniowość bądź ateizm.

Od czasu Oświecenia i rozwoju nauk przyrodniczych (eksperymentalnych) Europejczycy skłaniają się do przyjmowania wyłącznie argumentów naukowych i dostępnych rozumowi ludzkiemu. Tak zwane „prawdy objawione” i moralność głoszona przez Kościoły straciły dla większości swą ważność. Konsekwencją jest sekularyzacja czyli uniezależnianie się różnorodnych dziedzin życia od oddziaływań czynnika religijnego i władzy Kościołów. Jako proces społeczno-kulturowy dokonuje się to zarówno na płaszczyźnie instytucji i organizacji społecznych, jak i na płaszczyźnie ludzkiej świadomości. Ten powszechny już proces rozdziału kościoła od państwa oznacza niezależność etyki i prawodawstwa od wpływów teologii i moralności opartej na dogmatach religijnych. Wiara ma znikomy wpływ na życie codzienne, a pojęcie grzechu straciło swój sens.

Jak pokazuje przykład Irlandii takie zmiany mogą następować niezwykle szybko. Do 1995 roku w Irlandii nie można było legalnie się rozwieść. Do 1992 r. antykoncepcja (dostępna legalnie dopiero od 1972 r.!) była tylko dla małżeństw i na receptę. Dziś rozwody są legalne, w 2015 r. kraj zalegalizował małżeństwa homoseksualne. W 1973 r. aż 95 proc. populacji uczęszczało na msze święte, dzisiaj uczestniczy w nich 46 proc. wiernych i liczba ta gwałtownie spada. Pustoszeją kościoły archidiecezji dublińskiej (średnia uczestnictwa we mszy 18 proc.). Według badań Instytutu Gallupa z 2011 r. aż 53 proc. zapytanych „czy Kościół odgrywa dużą rolę w twoim życiu” odpowiedziało „nie”. A w 2018 r. za odrzuceniem zakazu aborcji wpisanego do Konstytucji w 1983 roku (zaledwie 35 lat wcześniej) opowiedziało się w referendum ponad 66 procent głosujących i poparło wykreślenie z irlandzkiej konstytucji poprawki mówiącej, że prawo nienarodzonego dziecka do życia jest równe prawu jego matki. „Ten najbardziej katolicki kraj Europy stracił wiarę” napisały potem prawicowe media.

W 2011 roku premier Irlandii, lider konserwatywno-liberalnej chadeckiej (!) partii Fine Gael, Enda Kenny, po wyliczeniu rozlicznych i różnorakich przewin duchowieństwa wobec irlandzkiego społeczeństwa publicznie stwierdził, że Kościół katolicki w Irlandii nie może już się postrzegać jako polityczny i kulturalny hegemon, a „standardy, które stosuje w swojej organizacji, nie mogą być wprowadzane w demokratycznym irlandzkim państwie i społeczeństwie obywatelskim”.

Po referendum rząd premiera Leo Varadkara (zresztą wyoutowanego geja) już zapowiedział zmianę prawa: przerwanie ciąży miałoby być legalne, bez ograniczeń, do 12. tygodnia.

Dogmaty wiary katolickiej, wprowadzane siłą i oparte na władzy panstwowej, ocierające się o arogancję czy nawet despotyzm, przyniosły odwrotne od zamierzonych skutki. Uwidoczniły się one w ostatnich latach, o czym świadczą oficjalne raporty coraz powszechniej zamawiane przez poszczególne rządy. Rzucają one światło na krzywdy wyrządzane dzieciom w kontrolowanych przez Kościół instytucjach, okrucieństwa seksualne popełniane przez katolickich księży wobec osób słabych, którymi mieli obowiązek się opiekować, czy wreszcie ich ukrywanie przez urzędników kościelnych posiadających wiarygodne informacje o tych przestępstwach, nie robiących jednak nic albo w sposób czynny je ukrywających. Tych ponurych faktów nie da się już wykorzenić ze współczesnej europejskiej świadomości. Zrujnowały one dotychczasowy prestiż Kościoła katolickiego oraz wszelkie zaufanie do jego autorytetu moralnego.

Europejskie społeczeństwa zaczął cechować coraz powszechniejszy ateizm praktyczny, który można by też określić jako nowy humanizm, gdzie człowiek sam jest kowalem swego losu i miarą wszystkich rzeczy, także religii. Religia została sprywatyzowana lub jest w ogóle odrzucana.

Na pytanie o wiarę w Boga odpowiada twierdząco coraz mniejszy odsetek Europejczyków. I tak np: „Wierzę w istnienie Boga” deklaruje (badanie z 2010r.) 18% Szwedów, Czechów i Estończyków, 37% Belgów, 27% Francuzów, 22% Norwegów, 44% Niemców.

Na drugim biegunie jest Portugalia – 70%, Chorwacja – 69%, Polska – 79%, Włochy – 74%.

Dane te nie odzwierciedlają jednak całego zjawiska odchodzenia od religii na naszym kontynencie. Jeszcze bardziej drastycznie spada bowiem udział wierzących w praktykach religijnych. 70% Czechów nigdy w swoim życiu nie było w kościele, a tylko cztery procent uczęszcza na nabożeństwa (w zachodniej części kraju frekwencja niedzielna nie osiąga nawet połowy procenta ludności. W Pradze 1%). We Francji praktykuje ok. 5% , w „arcykatolickiej „ Hiszpanii ok 10% (4% wśród młodzieży), w Belgii 3%, Holandii 5%.

Spotyka się często pogląd, że „pustkę” po religii zastępuje wiara we wróżby, horoskopy, magię i tym podobne quasi-religijne wierzenia. Badania zaprzeczają temu. Wiara w magię i czary jest najpowszechniejsza w najbardziej obecnie religijnych krajach naszego regionu. W Rumunii wierzy w to 34 % prawosławnych, w Mołdawii 37 %, w Gruzji 41 %, w Grecji 41%. W Czechach to głównie nieliczni już katolicy wierzą w magię i czary. To zrozumiałe. Wierzący w irracjonalne wyobrażenia religijne, jest również bardziej podatny na inne irracjonalizmy

I wreszcie Polska. Oficjalnie 89% katolików. Faktycznie jednak wierzących jest znacznie mniej, figurują jedynie w spisie członków kościoła, co jest oczywistą manipulacją. Kościół ma bowiem żywotny interes w statystycznym zawyżaniu liczby wiernych, gdyż jest to podstawą propagandową do domagania się korzyści i przywilejów z racji swojej rzekomej przewagi liczebnej w społeczeństwie. Tymczasem, według kryteriów wyżej przytoczonych, wiernych całkowicie należących do Kościoła – czyli tzw. prawdziwych katolików – jest nie więcej, niż dwadzieścia kilka procent obywateli polskich i liczba ta spada przy kolejnych corocznych liczeniach. Obecny sojusz kościelno-państwowy stara się za pomocą ustaw, przepisów i praktyk odwrócić ten niekorzystny dla Katolików trend. Najprawdopodobniej odniesie to (podobnie jak w Irlandii) skutek odwrotny do zamierzonego. Droga irlandzka (podobna do tej, którą dziś idzie Kościół w Polsce) doprowadziła do odrzucenia przez Irlandczyków religii, tak jak odrzuca się stary, zeszmacony płaszcz. Miejmy nadzieję i róbmy co możemy aby podobnie zdarzyło się w Polsce, w której mamy ten sam Katolicki Kościół, pełen seksualnych zboczeńców, aroganckich i pazernych hierarchów, obskurantów i nieczułych na krzywdę innych, wiernych.

Czytaj też:EXODUS

Nie korzystamy z dotacji i grantów, nie pobieramy wynagrodzenia za pracę w Przeglądzie Ateistycznym. Aby zachować niezależność i móc utrzymać ateistyczny portal na odpowiednim poziomie potrzebujemy Waszego wsparcia . Dlatego jeśli możesz, rozważ wsparcie naszej działalności dowolną kwotą. Kliknij tutaj

/Artykuł archiwalny z czwartego numeru PRZEGLĄDU ATEISTYCZNEGO

Marek Łukaszewicz

Udostępnij

Więcej od autora: