Joanna Krysiak
Publikujemy tekst organizatorki performansu Trójmiejskich Dziewuch, który odbył się w Dniu Dziecka 2019 r., przed rezydencją abp. Leszka Sławoja Głódzia jako protest przeciwko tuszowaniu kościelnej pedofilii. W czasie protestu na płocie rezydencji zawieszono materiał informujący o pedofilii w Kościele Rzymskokatolickim. Proboszcz pobliskiej parafii pozwał organizatorkę za wywieszenie informacji bez zgody zarządzającego posesją. W maju 2020 r. odbyła się rozprawa, na której wydano zaocznie (bez udziału obwinionej) wyrok nakazowy, uznający Joannę Krysiak za winną i zasądzono 100 zł grzywny oraz 100 zł kosztów sądowych. Mimo niskiej kary, obwiniona wniosła sprzeciw od wyroku. Nie zaprzeczała zarzucanym jej czynom, ale uważała, że działania te wynikały z obowiązku obywatelskiego. 1 grudnia odbyła się rozprawa sądowa z jej udziałem, na której wyrok nie zapadł. Został on ogłoszony tydzień później. To precedensowy wyrok, uniewinniający, w którym sędzia przywołuje wprost prawo obywatela do „krytykowania danych sytuacji czy okoliczności, które mogą być oceniane przez danego obywatela jako negatywne.” Fundacja im. Kazimierza Łyszczyńskiego, która towarzyszyła Małgorzacie Marenin w przegranym przez nią procesie przeciwko abp. Michalikowi, przerzucającemu winę za pedofilię w Kościele ze sprawców na ofiary (v. artykuł Niny Sankari „Zezowata Temida”) z satysfakcją wita wyrok i jego uzasadnienie.
Gratulujemy Joannie Krysiak i publikujemy poniżej jej tekst relacjonujący oba etapy procesu- red./
Rozprawa
Rozprawa o wywieszenie informacji o pedofilii w kościele na płocie pana Głódzia, bez zgody zarządzającego posesją, odbyła się, ale wyrok nie zapadł. Zostanie ogłoszony za tydzień. Powodem okazał się proboszcz pobliskiej parafii pan Henryk Kilaczyński, który zeznając zupełnie mijał się z faktami. Właściwie zeznawał w temacie zupełnie innego zgromadzenia, i nie miało to dla niego znaczenia, gdyż był przekonany, że to formalność, a ukaranie tej czy innej osoby występującej przeciwko biskupowi jest oczywiste. Został pouczony przez Sąd, bardzo świecko, że nie ma prawa się wypowiadać nieproszony w Sądzie, gdyż pozwalał sobie na komentowanie w czasie procesu. Był bardzo zdziwiony.
Świadkiem był policjant zabezpieczający zgromadzenie. Z powodu niepamięci przytoczono jego zeznanie z dochodzenia. Rzeczowe, zgodne z faktami. Wyświetlono film nagrany przez policję z przeprowadzonego przez Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom performansu wizualnego. Obwiniona Joanna Krysiak wcześniej została przesłuchana i złożyła oświadczenie, którego treść zamieszczamy poniżej.
Rozprawę zakończyła płomienna przemowa niezrównanego mecenasa Marka Kanawki, w której dowodził, że paragraf 63 Kodeksu Wykroczeń jest tworem z czasów komuny, mającym na celu uniemożliwianie opozycjonistom głoszenia przekazów niezgodnych z interesem władzy. Dowodził również, że obywatelskie nieposłuszeństwo w domaganiu się sprawiedliwości i równości wobec prawa jest czynem społecznie pożądanym i zacnym, który nie powinien być karany, a wręcz nagradzany. Wniósł zatem o uniewinnienie.
A oto oświadczenie obwinionej Joanny Krysiak, które Sąd postanowił wyłączyć z protokołu sprawy, jako rzekomo niewiążące się z aktem oskarżenia bezpośrednio. W naszym mniemaniu łączy się z nim bardzo bezpośrednio.
„Od 2018 roku przez Polskę przetacza się obywatelska fala niezgody na zmowę milczenia w kościele katolickim na temat pedofilii księży. W różnych akcjach, np. Baby Shoes Remember, Hańba biskupia i wielu innych, na widok publiczny na różnych płotach wywieszane są informacje o pedofilii w kościele i żądania sprawiedliwości dla ofiar księży pedofilów. Arogancka, pogardliwa, obraźliwa postawa hierarchów kościoła wobec ofiar księży pedofilów, budzi słuszny gniew ludzi o elementarnej wrażliwości i poczuciu sprawiedliwości. Jak wiele innych osób, również ja czuję gniew i ogromną niezgodę na sytuację, w której broni się dobrego imienia sprawców i ich protektorów, a ich ofiary publicznie depcze, poniża, odczłowiecza i oskarża o zdradę wiary. Czuję wściekłość, gdy nie tylko potężna, nieprzyzwoicie uprzywilejowana religijna instytucja, ale również aparat państwowy zapewnia ochronę przestępcom przed wymiarem sprawiedliwości. Rzeczone tabliczki o pedofilii w kościele z żądaniami mówienia prawdy na temat przestępstwa pedofilii bez zatajania jego rozmiarów, zostały wywieszone na ogrodzeniu rezydencji arcybiskupa Głódzia w Dniu Dziecka 2019 roku. W raporcie Fundacji „Nie Lękajcie Się” z 2019 roku znajdują się 24 nazwiska polskich biskupów, którzy wspierali kościelnych gwałcicieli dzieci. Jest w nim również nazwisko arcybiskupa Głódzia, który odmówił dostępu do kościelnych archiwów w sprawie pedofilii. 14 marca 2019 Episkopat polski zorganizował konferencję, w której miał odnieść się do problemu pedofilii w kościele, zamiast tego mowa była o statystykach, padły kolejne kłamstwa, które miały bronić dobrego imienia Kościoła. Ofiary nie usłyszały przepraszam, nie było mowy o zadośćuczynieniu. Była mowa o miłosierdziu dla sprawców i modlitwie za nich.
Dlatego OSKARŻAM Kościół Rzymskokatolicki jako instytucję o systemowe ukrywanie zbrodni pedofilii wśród księży.
OSKARŻAM tę instytucję także o to, że systemowo dała na nią przyzwolenie i jest winna jej rozprzestrzenienia.
OSKARŻAM hierarchów kościoła, Episkopat polski o to, że posiadając wiedzę o przestępstwach, chronił sprawców, tuszował ich winy i zapewniał dostęp do kolejnych ofiar, przenosząc księży pedofilów do innych parafii.
OSKARŻAM instytucję kościoła i jej hierarchów o cierpienia i zwielokrotnioną krzywdę poszkodowanych. Bo nie tylko jako dzieci doświadczyli krzywdy nadużyć i przemocy seksualnej ze strony duchownych, których stawia się wyżej niż innych śmiertelników, a sama krzywda nadużycia pozostawia wielki ślad w psychice, to później kazano im na ten temat milczeć. A gdy zdecydowali się mówić, co jest niezwykle trudne i bohaterskie, zostali zaatakowani przez biskupów i innych kościelnych funkcjonariuszy, oskarżeni o zdradę, o kłamstwo, o winę za krzywdę, jakiej doświadczyli! Z ambon szkalowano ich imię, nawoływano do nienawiści wobec nich, nazywając wrogami wiary. Pan Głódź również wypowiadał takie słowa, nawołując do obrony dobrego imienia pedofila Jankowskiego przed wrogami kościoła. Te niegodne zachowania i postawa to zachowanie członków mafii, a nie duchowych przewodników.
OSKARŻAM więc instytucję kościoła katolickiego i jej hierarchów o działanie na szkodę całego społeczeństwa przez dbanie wyłącznie o osobiste korzyści i władzę hierarchów, a deptanie sprawiedliwości społecznej, szerzenie kłamstw, nawoływanie do nienawiści i patologiczne podejście do tradycji.
OSKARŻAM również państwo polskie o współdziałanie z instytucją kościoła katolickiego w zapewnianiu bezkarności przestępcom w sutannach i współwinnym przestępstwa pedofilii.
DOMAGAM SIĘ, aby instytucje państwowe zaczęły stosować regułę równości wobec prawa i pociągać do odpowiedzialności karnej przestępców stanu duchownego. Tak wobec księży pedofilów, jak i osób, które przestępstwa tuszowały.
Dopóki się to nie stanie, winy kościoła powinny być wystawiane na widok publiczny nieustannie. Ujawnianie krzywdy, domaganie się szacunku, sprawiedliwości i zadośćuczynienia dla ofiar księży pedofilów jest konieczną, obywatelską, odpowiedzialną i moralną postawą, służącą dobrze pojętemu interesowi społecznemu. Jestem dumna, że należę do grona osób, które to robią i będą to robić do skutku, czyli aż sądy będą sądzić rzeczywistych przestępców i oddawać sprawiedliwość poszkodowanym, a nie tracić czas na sądzenie aktywistów, którzy sprawiedliwości i przestrzegania prawa się domagają.
Gdy nierówność i niesprawiedliwość są prawem, gdy są osoby stojące ponad prawem nadużywając swej pozycji i władzy, gdy oskarża się ofiary, a chroni się sprawców, gdy deptane są prawa człowieka – opór jest obowiązkiem.”
WYROK
Wyrok zapadł 8-go grudnia. Joanna Krysiak została UNIEWINNIONA z zarzucanego jej czynu z art 63a kw, umieszczenia informacji o pedofilii w kościele na widoku publicznym na płocie biskupa bez zgody zarządzającego posesją.
Oto uzasadnienie wyroku, może być przydatne w innych sprawach.
W ocenie Sądu zachowanie obwinionej niewątpliwie, pozornie, wypełniło znamiona czynu opisanego w art 63a kw. Obwiniona przyznała się, że umieściła określone przedmioty na ogrodzeniu siedziby konkretnej osoby, co potwierdzają nagrania i zeznania świadków. Niewątpliwie było to miejsce publiczne. Jednak Sąd każdorazowo musi zbadać czy dany czyn nosi znamiona choćby znikomej szkodliwości społecznej, czy niesie społecznie ujemną treść. Sąd uznał, że działania obwinionej należy rozumieć w kategorii wolności słowa. Wolność taką gwarantuje przede wszystkim Konstytucja, ale także akty o charakterze prawa międzynarodowego, takie jak Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolnościach. W doktrynie o orzecznictwie wskazuje się, że poglądy mogą być wyrażane w różnoraki sposób, nie tylko werbalnie, ale również poprzez czyny. Zdaniem Sądu niewątpliwie takim sposobem jest również umieszczenie określonych przedmiotów w miejscu manifestacji, które dopełniają wyrazu tej manifestacji i dookreślają czego ona dotyczy. Zachowanie obwinionej stanowiło przejaw korzystania z tych wolności wyrażania opinii w przestrzeni publicznej. Prawo oferuje również możliwość krytykowania danych sytuacji czy okoliczności, które mogą być oceniane przez danego obywatela jako negatywne. Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Obywatela na równi chroni prawo obywatela do wyrażania idei i informacji, lecz także formę w jakiej są one przekazywane. Oceniając formę należy zwrócić uwagę na tło społeczne, może nawet polityczne, w jakim doszło do wydarzenia z dnia 01.06.2019 r. Jest powszechnie wiadome, że od długiego czasu toczy się debata społeczna nie tylko o pedofilii w ogóle, ale przede wszystkim o pedofilii w kościele, a także sposobach radzenia sobie z tą sytuacją, które to sposoby i zachowania niektórych dostojników kościelnych, i ogólnie system jaki panuje w tym zakresie, spotyka się z dużą krytyką, i z tą krytyką oczywiście nie sposób się nie zgodzić. Nie chodzi tu tylko o doniesienia medialne, bo nie można pominąć, że pojawiają się faktyczni ludzie, ofiary tego typu działań, ujawniane są coraz bardziej szokujące zdarzenia, i w związku z tym jest to temat bardzo ważny społecznie, który musi być podnoszony i rozpropagowany przez obywateli. I w tym zakresie Sąd uznał, że działanie obwinionej nie charakteryzowało się społeczną szkodliwością. Forma można powiedzieć miała charakter dyskusyjny. Zachowanie obwinionej, która po zakończonej manifestacji odmówiła zabrania rozwieszonych elementów performansu, także ma charakter dyskusyjny. Natomiast tu należy ponownie odwołać się do orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który wskazywał, iż niektóre problemy społeczne, które mają charakter szokujący, wymagają równie szokujących i zwracających uwagę środków wyrazu. Chodzi tylko o to, aby nie przekraczały one pewnych dozwolonych granic, by miały charakter pokojowy i nie nawoływały do nienawiści czy przemocy. Tutaj trudno uznać, aby taki charakter miały przedmioty pozostawione na ogrodzeniu. Z zeznań wynika, że manifestacja przebiegała w sposób niezakłócony. To był problem do rozstrzygnięcia, czy pomimo tego, że obwiniona miała możliwość manifestowania swoich poglądów w czasie zgromadzenia publicznego, to czy jej zachowanie było również prawidłowe po jego zakończeniu. Sąd uznał, że manifestowanie swoich poglądów mogło przybrać i taką formę, i nie sposób uznać, że zachowanie takie stanowi wykroczenie w sensie prawnym. Należy się tu odnieść do wniesionej przez Obrońcę genezy historycznej przepisu art 63a kw (przepis został wprowadzony po stanie wojennym, aby uniemożliwić opozycjonistom rozpowszechnianie treści przeciwnych władzy). Zdaniem Sądu przepisy nie mogą być wykorzystywane instrumentalnie w żadnej sytuacji. Obowiązywanie przepisu musi być weryfikowane przez zasady logicznego rozumowania i społecznej wrażliwości. W związku z czym Sąd uniewinnił obwinioną od zarzucanego jej czynu, a kosztami procesowymi obciążył Skarb Państwa.