Średniowiecze w sądzie

Foto: Adobe Stock

NINA SANKARI

W marcu 2023 roku Sąd pierwszej instancji uniewinnił 32 oskarżonych o zakłócenie mszy w poznańskiej katedrze na Ostrowie Tumskim. Sprawa dotyczyła wydarzenia z 25 października 2020 r. kiedy w całej Polsce odbywały się protesty przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego przez Trybunał Julii Przyłębskiej, za które Kościół podziękował władzy. Grupa trzydziestu kilku osób weszła do kościoła i stanęła przed ołtarzem z transparentami różnej treści, przeważało hasło „Aborcja to nie grzech”. Wywiązała się dyskusja, została wezwana policja, która usunęła protestujących.

Sprawa sądowa toczyła się w symbolicznym miejscu, na tej samej Sali, na której odbywały się procesy polityczne uczestników Poznańskiego Czerwca 1956.

Art. 195 § 1 KK stanowi:

Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Jednak sąd uniewinnił oskarżonych, uznając, że protestujący mieli powody i nie kierowali się złośliwością:

Uniewinnieni niezbyt długo cieszyli się z wyroku, od którego wniosła apelację się poznańska prokuratura utrzymując, że protestujący złośliwie przeszkadzali w mszy. Dziś, 21 listopada, Gazeta Wyborcza doniosła o ogłoszeniu wyroku sądu drugiej instancji, który zgodził się z prokuraturą.

Poza arbitralnym, bez należytego uzasadnienia, rozstrzygnięciem w sprawie „złośliwości” (czyli działania z zamiarem złośliwego zakłócania), z tym wyrokiem i w ogóle z procesem w sądzie drugiej instancji jest inny poważny problem.

Otóż zastosowanie Art. 195 w tej sprawie może opierać się wyłącznie na udowodnieniu motywu „złośliwości”, co, jak wiemy, jest tu wątpliwe. Czy po to, żeby wzmocnić podstawę apelacji prokuratorka odwołała się do argumentów spoza kodeksu karnego? Jak pisze Gazeta Wyborcza, prokuratura powołała się w apelacji na przepisy prawa kanonicznego, które mają nie pozwalać wiernym na zabieranie głosu w kościele bez zgody księdza odprawiającego mszę. Ponadto w apelacji pojawiła się „ekspercka” opinia „Przewodnika katolickiego”, zgodnie z którą „homilia jest monologiem, nie dialogiem”. Miały to być kontrargumenty wobec poprzedniego, uniewinniającego wyroku, w którym uwzględniono motywy postępowania protestujących. Byli wśród nich wierzący, który uważali, że mają prawo do przebywania w katedrze i podjęcia próby dialogu. Sędzia uznała w swoim wyroku pozakodeksowe argumenty prokuratury .

Nie jest to pierwszy przypadek sięgania polskiego wymiaru sprawiedliwości do prawa kanonicznego. Pierwszym, bardzo poważnym wyłomem w polskim prawie powszechnym było wyłączenie spod kompetencji GIODO spraw o wykreślenie z rejestrów kościelnych danych osobowych osób, które tego żądały (w ramach ochrony danych osobowych). WSA w sierpniu 2014 r. uchylił decyzję Generalnego Inspektora nakazującą proboszczowi umieszczenie w księdze chrztu adnotacji o apostazji, mimo że kobieta domagająca się takiej adnotacji nie dopełniła kościelnych procedur. W 2016 r. NSA oddalił kasację GIODO od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, zmuszając osoby, które nie chciały dłużej figurować w rejestrach kościelnych, do przechodzenia kościelnej procedury apostazji, mimo że nigdy nie udzieliły Kościołowi zgody na przechowywanie swoich danych. Na znak protestu obecni na sali sądowej aktywiści świeckich organizacji wysłuchali wyroku w pozycji klęczącej.

Mniej spektakularny, ale również kuriozalny przebieg miał słynny proces w sprawie „tęczowych Maryjek”, który zakończył się uniewinnieniem aktywistek oskarżonych z art. 196 KK. Sąd nie dopatrzył się intencjonalności w obrazie uczuć religijnych przez znieważenie przedmiotu czci religijnej. Sędzia dowiodła, że nawet jeśli czyjeś uczucia religijne zostały obrażone, to nie było to zamiarem oskarżonych. Stwierdziła także, że inkryminowany wizerunek Matki Boskiej w tęczowej aureoli dla większości Polaków nie był obraźliwy. Jednak sędzia nie poprzestała na tym i osadziła swój wyrok w religijnym kontekście stwierdzając, że „wartości moralne pochodzą nie z prawa stanowionego tylko naturalnego (Bożego)”, a pozytywne wartości chrześcijańskie płynące z Nowego Testamentu, zakorzenione w kulturze europejskiej, są podstawą powszechnych wartości moralnych”. Sędzia sformułowała także tezę o tym, że w żadnym „wiadomym sądowi miejscu w Biblii nie znajduje się zapis wykluczający ze wspólnoty Kościoła osoby nieheteronormatywne. Ciekawe, że oskarżyciel, ksiądz, nie zdecydował się zaprzeczyć i zacytować z Księgi Kapłaństwa: „Ktokolwiek obcuje z mężczyzną, tak jak obcuje się z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią (..)”. Ciekawe, czy wtedy sędzia zmieniłaby wyrok?

Nie można godzić się na to, żeby w polskich sądach powszechnych zapadały wyroki na podstawie prawa kanonicznego. Kierowanie się wartościami religijnymi przy wydawaniu wyroków sądowych stanowi naruszenie konstytucyjnej zasady bezstronności państwa w sprawach przekonań religijnych i zasady równego traktowania. Prawo do sprawiedliwego wyroku nie może zależeć od profilu religijnego prokuratora czy sędziego.

Oba artykuły 196 KK i 195 KK powinny być usunięte z Kodeksu Karnego.

Oba są przeżytkiem rodem ze Średniowiecza, kiedy Kościół miał praktycznie nieograniczoną władzę, mógł narzucać i egzekwować posłuszeństwo wiernych, torturując czy paląc na stosie za bluźnierstwo, profanację czy herezję. Te przestępstwa z kościelnego prawa kanonicznego zostały wykreślone z prawa powszechnego krajów demokratycznych. Art. 196 jest zamaskowanym reliktem średniowiecznego przestępstwa bluźnierstwa, a Art. 195 nawiązuje do przestępstw profanacji i herezji.

Nie ma żadnego powodu, żeby współczesne państwo miało wyręczać Kościół w dyscyplinowaniu swoich wiernych, tym bardziej niedopuszczalne jest angażowanie państwowego wymiaru ścigania i sprawiedliwości do egzekwowania prawa kościelnego wobec obywateli niebędących członkami wspólnoty Kościoła czy jakichkolwiek innych wspólnot religijnych. Nie może być też tak, że wyłącza się jakieś obszary spod jurysdykcji państwa (GIODO) i oddaje w „zarząd” Kościołowi.

DRODZY CZYTELNICY.

Nie korzystamy z dotacji i grantów, nie pobieramy wynagrodzenia za pracę w Przeglądzie Ateistycznym. Aby zachować niezależność i móc utrzymać ateistyczny portal na odpowiednim poziomie potrzebujemy Waszego wsparcia . Dlatego jeśli możesz, rozważ wsparcie naszej działalności dowolną kwotą. Kliknij tutaj

Rafał Betlejewski

Polska wolnomyślicielka, działaczka feministyczna, ateistyczna i laicka, tłumaczka, publicystka. Prelegentka na wielu międzynarodowych konferencjach m.in. w Paryżu, Londynie, Rzymie, Kolonii, Oslo, Malmo, Kairze, Bejrucie. Redaktorka naczelna Przeglądu Ateistycznego, Wiceprezeska Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego

Udostępnij

Więcej od autora: