I L U S T R A C J A – S AT O R I / F O T O L I A . C O M
ADAM CIOCH
Jest jakiś zaskakujący paradoks w tym, że ateizm bywa bardzo
ważny w życiu wielu jednostek, a jednocześnie wydaje się
jakby niewiele znaczący sam w sobie. Postaram się to wyjaśnić.
Zacznę od tego, że Państwa zirytuję. Mogę? Tak troszkę? Jako publicysta ateistyczny niczego tak bardzo nie lubię, jak doprowadzać do lekkiej złości ateistów. Ale odkryłem, że przy takim lekkim wnerwieniu
możemy osiągnąć więcej i pójść razem o krok dalej.
OGROMNE ZNACZENIE
Dlaczego ateizm może zostać uznany za mało ważny? Bo mówi o nas i o świecie bardzo niewiele. Prawie
nic. Mówi tylko tyle, że nie ma bogów. Cała reszta świata i naszego człowieczeństwa – wedle tej Minimalistycznej definicji – nie interesuje tak wąsko rozumianego ateizmu. W tym sensie trudno uznać ateizm nawet za rodzaj światopoglądu w sensie ścisłym. Bo ateizm sam z siebie nic nie mówi o etyce i sensie życia. Zatem ateista, podobnie jak niejeden człowiek wierzący może być równie dobrze współczujący, jak i okrutny, troskliwy albo obojętny, serdeczny albo lodowaty, chciwy albo solidarny z ludźmi w potrzebie. Ateista może być nawet rzymskokatolickim biskupem. Albo muzułmańskim imamem. Przecież z samej niewiary w bogów nie wynika, że należy o tej niewierze informować toczenie.
Chcę jednak powiedzieć, że paradoks ateizmu polega na tym, że ta niewielka treść ateizmu – to że bogów nie ma – posiada jednak ogromne znaczenie. Bo to może znaczyć, że miliardy ludzi mają szansę wyprostować kolana i podnieść wysoko głowy. To znaże nie są już – nie muszą być – niewolnikami sparaliżowanymi strachem, przed mściwym bogiem i jego samozwańczymi reprezentantami. Ateizm ma ogromny potencjał emancypacyjny i wręcz rewolucyjny
Ateizm znaczy, że wielu ludzi nie musi cierpieć na ciężkie nerwice spowodowane wiarą religijną i wieloma formami strachu
ATEIZM BYWA ŻYCIODAJNY
Ateizm znaczy, że wielu ludzi nie musi cierpieć na ciężkie nerwice spowodowane wiarą religijną i wieloma
formami strachu Ateizm znaczy także, że miliardy ludzi nie muszą być ofiarami religijnej przemocy. Kobiety mogą być równe mężczyznom, ludzie nieheteroseksualni nie mają powodów czuć się gorsi, podobnie jak inne osoby piętnowane w określonych kulturach religijnych, np. rozwiedzione nie mają
żadnego powodu do bycia zakłopotanymi. W tej niewielkiej pozornie treści jest wielka siła. Siła, która może obalać trony i zrzucać kajdany.
Zatem ten sam ateizm, który w życiu indywidualnym jednych może znaczyć niewiele, w życiu innych może
znaczyć wszystko. Także to, że ludzie zaszczuci nie popełnią samobójstwa, a zmanipulowani nie wysadzą się w powietrze lub nie wjadą ciężarówką na ruchliwy deptak. Wbrew temu, że papieże nazywają nas cywilizacją śmierci, możemy zaświadczyć, że ateizm bywa życiodajny. Ratuje od śmierci i od zmarnowanego życia. Codziennie od wielu lat.
WŚRÓD ŻYJĄCYCH I ZDROWYCH PSYCHICZNIE
Chciałbym się podzielić osobistym doświadczeniem. Byłem młodym człowiekiem religijnym najpierw po
katolicku. Zdecydowałem się studiować teologię, ale rychło okazało się, że katolicyzm to atrapa chrześcijaństwa. Wybrałem więc ewangeliczny, radykalny protestantyzm. Ten z kolei spychał mnie powoli w depresję. Aż przyszły dni, kiedy dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności zateizowałem się. Być może z tego powodu jestem nadal wśród żyjących i zdrowych psychicznie.
Kiedy więc pytamy o to – dlaczego ateizm, to odpowiadam. Dlatego – dla życia.
Artykuł archiwalny z zerowego numeru PRZEGLĄDU ATEISTYCZNEGO
Marek Łukaszewicz
Prezes Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego