Istnieje wiara. Jest jakaś granica której nawet światłe umysły nie mogą, nie potrafią, lub nie chcą przekroczyć i otwarcie uznać za zło, to co jest złem od samego początku. Można zrozumieć szarego człowieka, indoktrynowanego od dziecka przez kościół , szkołę, media czy tak samo otumanionych rodziców, że już nie może wyjść z tej zastawionej na niego pułapki i ne potrafi rozdzielić wkutych w umyśle zbitek słów, religia-dobro, wiara-dobro,Bóg-dobro. Ale elity… ?
Panuje tabu zakazujące mówić źle o religii, jakaś poprawność polityczna nakazująca szanować religijne poglądy nawet wtedy gdy są w oczywisty sposób zbrodnicze, tak jak w przypadku islamu. Aby oddzielić religie od zła określa się zbrodnie motywowane religią fanatyzmem, terroryzmem, ekstrenizmem lub fundamentalizmem, aby nie użyć, broń boże, określenia „zbrodnie wynikające z wiary/religii”.Te przecież są samym dobrem.
Tak jest i w tym wypadku.
Szuka się przyczyn w biedzie, sięga do czasów kolonialnych, pisze o niesprawiedliwości społecznej, ale nikt, lub prawie nikt nie mówi o wojnie religijnej. Nikt oprócz sprawcy tragedii zgotowanej Izraelczykom i Palestyńczykom, czyli Hamasu. Ten już w 1988 roku określił cel swojej fanatycznej krucjaty religijnej, czyli całkowite zniszczenie Izraela i zastąpienie go islamskim „Państwem Boga” , i cel ten próbuje zrealizować. Wszelkie porozumienia pokojowe są uznawane za zdradę wobec Boga i „sprawy palestyńskiej”. Wrogami są Żydzi, nie tylko zresztą w Izraelu, ale na całym świecie, a obowiązkiem każdego muzułmanina jest ich mordowanie aż do całkowitej ich likwidacji, czyli ludobójstwo.
Morderstwa, wojny i barbarzyństwo, które wzajemnie się napędzaja, być może nie mają już szans na jakieś rozsądne rozwiązania, ale musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy świadkami cywilizacyjnej wojny między demokracją a teokracją , między nauką i wypracowanymi i wywalczonymi przez wieki prawami człowieka, a zaślepionymi przez religie umysłami oszukanych ludzi . I to że wśród przywódców religijnych wykorzystujących biedę i niesprawiedliwość do rozpętania religijnej nienawiści w celu ukrycia swych ciemnych interesów i utrzymania władzy jest wielu niewierzących nie zmienia faktu że religia jest tu winowajcą.
Być może nie da się całkiem wyeliminować takich aktów religijnego barbarzyństwa, ale bez właściwego rozpoznania i nazwania po imieniu agresora nie uda się tej walki wygrać.
Foto: Pixaby
Marek Łukaszewicz
Prezes Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego