KAJETAN WRÓBLEWSKI
(Stowarzyszenie Obywatele Solidarni w Akcji)
Upały szkodzą wszystkim. PiS osiągnął dotychczasowe apogeum bezprawia, Dudzie wydało się, że już może grać o schedę po Kaczyńskim, a części opozycji ukazał się na niebie okrągły stół, a nawet chyba koalicja z fatamorganą „PiS-u prezydenckiego” już w tej kadencji. Wielkość, jakość i skład opozycyjnych demonstracji okazały się kłopotliwe nie tylko dla obozu dyktatury, ale i dla samej opozycji.
Plan prezesa był prosty: w czasie pustoszącej wielkie miasta kanikuły przepchnąć komplet trzech niekonstytucyjnych „ustaw” podporządkowujących PiS-owi sądownictwo (o Krajowej Radzie Sądownictwa, Ustroju Sądów Powszechnych i Sądzie Najwyższym), czyli dopiąć na ostatni guzik zamach stanu polegający na obaleniu ustroju zapisanego w Konstytucji przy pomocy zwykłej większości parlamentarnej.
PIS SIĘ NIE CERTOLI
„Ustawodawstwu” towarzyszyło bezprawie w działaniach przeciw opozycji ulicznej i parlamentarnej.
Policja inwigiluje jej działaczy, rekwiruje sprzęt nagłośnieniowy podczas legalnych demonstracji lub po prostu go niszczy, a wobec ludzi stosuje siłę i przetrzymuje godzinami „w celu legitymowania” również bez żadnych podstaw prawnych. Do tej pory policjanci stawiali jakieś absurdalne, ale jednak mające oparcie w prawie zarzuty w typie „zakłócania aktu religijnego” (grozi za to do 2 lat więzienia), czyli miesięcznicy smoleńskiej, poprzez otworzenie ust w trakcie legalnej kontrmanifestacji, mimo że obrzędy PiS-u rejestrowane są jako zwyczajne zgromadzenia publiczne, a kardynał Nycz wyraźnie powiedział, że część religijna kończy się w momencie opuszczenia przez smoleńszczaków kościoła
OPOZYCJA PODZIELONA
Marzeniem opozycyjnych partii parlamentarnych i „mainstreamowych” mędrców było i jest posiadanie
opozycji obywatelskiej zachowującej się „odpowiedzialnie”, czyli sterowalnej. Ideałem był kiedyś KOD, który po licznych a zabójczych dlań perypetiach postanowiono w szacownych gremiach reanimować. Zarząd Główny i „Gazeta Wyborcza” uwierzyły w swój własny PR w sprawie protestów, mianując się
od początku monopolistami w dziedzinie ich sprawstwa oraz scenariusza
Efekt był przeciwny od założonego
- KOD dawno już nie ma monopolu na obywatelski sprzeciw
- W trakcie protestów formalnie odszedł z jego struktur KOD „Mazowsze” (czyli z grubsza mówiąc
zwolennicy Kijowskiego, ale nie o to jedynie chodzi). - Na wezwanie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zawiązała się Koalicja Prodemokratyczna. Weszli
do niej ludzie z mniejszych, ale dynamicznych organizacji obywatelskich, wprawionych w działalności ulicznej i mających łączność z młodymi, wykuwaną we wspólnych działaniach, członkowie partii poza i parlamentarnych, członkowie KOD, którzy porzucili Zarząd Główny, a przede wszystkim środowiska kobiece, które przekroczyły wreszcie barierę walki jedynie o własne prawa i zabrały się za walkę o prawa obywatelskie wszystkich - Z internetu wyszła Akcja Demokracja, „Łańcuchem świateł dla sądów” wyciągająca z domów ludzi do tej pory „nieodrywalnych” od kanap (także w mniejszych ośrodkach).
Protekcjonalnością władze KOD (i ich sprzymierzeńcy) zraziły sobie koalicję, a popełniając kardynalne błędy polityczne – wkurzyły też wielu własnych członków, grzebiąc przy okazji Władysława Frasyniuka.
Katastrofa zaczęła się w chwili wyprowadzenia tłumów spod Sejmu na nocny spacer pod Sąd Najwyższy, mimo że wcześniej wezwano ludzi do blokowania parlamentu, gdzie cały czas trwało procedowanie „ustawy” o SN, a senatorowie opozycji prosili manifestantów o pomoc. Przypuszczalnie decyzja ta była powodowana strachem przed reakcją władzy i wynikała z braku zaufania do wzorowo zachowujących się na blokadach manifestantów. Ci z kolei słusznie poczuli się oszukani Następnego dnia wielotysięczna, spontaniczna manifestacja pod Senatem odbyła się już bez udziału zarządu KOD. Ten zaś brnął dalej, w momencie ogłoszenia wet Dudy, z ulgą wyniósł się spod SN, ogłosił zwycięstwo i koniec protestów, a także… zaproponował rozmowy rządowi PiS.Reszta domagała się tymczasem trzeciego weta w sprawie sądów powszechnych.
KRAJOBRAZ PO BITWIE
Narracja coraz nachalniej obecna w mediach „mainstreamu” sugeruje, że ruchy obywatelskie nie chcą współpracować z partiami parlamentarnymi, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie: Schetyna wprost mianuje się jedynym człowiekiem, który może wygrać z PiS, lekceważy wszystko poza KOD, a tymczasem w Koalicji Prodemokratycznej nie tylko obecni są pojedynczy politycy, ale to właśnie ona wspierała PO
podczas obrad Senatu. Koalicja wymaga jednak wzajemnego szacunku i realnej współpracy, a nie lekceważenia
W powietrzu wisi wielki znak zapytania o prawdziwe zamiary „odpowiedzialnej opozycji”. Czy taktyczne
podziękowania Dudzie za to, że symbolicznie rzucił wyzwanie prezesowi, zapewniając jednocześnie PiS realną władzę nad sądami, ma oznaczać, że ktoś serio liczy w obecnej sytuacji na choćby mini rozłam w obozie PiS i powstanie „partii prezydenckiej”, z którą można byłoby „twardy PiS” odsunąć od władzy już teraz? Jak sobie „odpowiedzialna” opozycja wyobraża ewentualny nowy POPiS, który w imię „ratowania ojczyzny” petryfikowałby siłą rzeczy nie tylko „ancien régime” sprzed 2015 roku, ale i musiałby respektować zdemolowanie przez „dobrą zmianę” państwa prawa, które dokonało się już do tej pory przy współudziale Dudy? A może ktoś liczy na to, że „nawrócony” na Konstytucję Duda zacznie wetować wszystkie ustrojowe ustawy PiS?
Obawiam się, że to wszystko mrzonki powstałe w efekcie upału, a prezes rozprawi się z nimi już we
wrześniu. Jedyne co po tych bujdach pozostanie, to rzetelny wkurw gorszego sortu, który zdaje się nie ak-
ceptować nowych fantazji na to, żeby wszystko było po staremu.
Artykuł archiwalny z zerowego numeru PRZEGLĄDU ATEISTYCZNEGO
Marek Łukaszewicz
Prezes Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego