Drogie panie, dałyśmy ciała. Jacyś mężczyźni powiedzieli, że nigdy nie będą umawiać się z feministkami
Pewien dziennikarz napisał artykuł zatytułowany „Dlaczego nigdy nie będę się umawiać z feministkami”. Należy on do ruchu mężczyzn, którzy twierdzą to samo, nie chcąc mieć do czynienia z kobietami, które „mają własne zdanie” i podobnie irytujące rzeczy. Ten artykuł załamał aktorkę komediową Rebeccę Shaw, która namawia feministki do zmian. Zanim będzie za późno.
Och nie, feministki. Och drogie, feministki. Posunęłyśmy się w końcu za daleko. Rzeczywiście naprawdę tym razem to spieprzyłyśmy. Zrujnowałyśmy sobie to. Już nigdy więcej nie będziemy szczęśliwe.
Jasne, feminizm dał nam prawo głosu, prawo własności, dostęp do edukacji, prawa reprodukcyjne, bardziej sprawiedliwe płace itp. itd. Ale właśnie przeczytałam coś w Internecie, co każe mi myśleć, że nic nie było tego warte.
Pewien dziennikarz z Missouri o nazwisku David Hon napisał artykuł zatytułowany „Dlaczego nigdy nie będę umawiać się z feministką”. No. Czytaj i płacz.
Najpierw pomyślałam sobie, że to jakiś chory żart albo jakiś wirus rozpuszczany przez Onion albo Clickhole. Może to któryś z moich przyjaciół nabija się ze mnie, bo wie dokładnie, jak mnie najdotkliwiej zranić.
Ale nie, niestety to jest najzupełniej realne. I ten pan nie jest jedyny.
Daję wam minutę na znalezienie chusteczki do nosa i osuszenie potoków łez, które bez wątpienia polały się z waszych oczu i spłynęły w dół po waszych policzkach. Przeczytać coś tak niewiarygodnie tragicznego, szokującego i jawnie przerażającego – to ma prawo wywołać fizyczną reakcję. Nie wstydźcie się.
Pan Hon tłumaczy powody swojej niechęci do umawiania się z feministkami. Mówi, że kobiety z jego pokolenia nienawidzą mężczyzn, ponieważ wmówiono im, że takie rzeczy jak „przepaść płacowa”, „kultura gwałtu” czy „patriarchat” istnieją. Jego zdaniem nic podobnego w rzeczywistości nie występuje.
Stwierdza, że dłużej nie może już umawiać się pokonując polityczną barierę. Że „Ludzie, którzy są bardziej lojalni wobec swojej płci, niż wobec swoich najbliższych, nie są dobrymi partnerami. Że historia miłosna zamienia się raczej w „wojnę płci o władzę”, niż w związek partnerski.
Możemy więc wywnioskować z artykułu, że pan Hon jest kimś, kto myśli, że feminizm równa się nienawiść do mężczyzn, że luka płacowa jest wymysłem, a epidemia ataków seksualnych na kampusach uczelnianych to kłamstwo. Powołuje się on także na ruch innych, z całą pewnością kawalerów do wzięcia, którzy czują tak samo. W dodatku on jest także skrajnie heteronormatywny, opisując tylko pary heteroseksualne.
Co za zdobycz! Natychmiast zrobić z niego następnego kawalera!
Po namyśle, jednak nie róbcie tego. Po prostu nie chcę składać wniosku na telewizyjne show, żeby konkurować z wieloma innymi kobietami, które będą pukać do jego drzwi. Chcę jego lajków dla siebie.
Drogie feministki, potraktujcie to jako pobudkę. Błagam Was, zanim będzie za późno. Zanim będzie coraz więcej panów Honów, którzy odrzucą miłosne więzi z nami. Musimy się zmienić i poprawić nasze zachowanie. I musimy zrobić to natychmiast, inaczej stracimy cały ten kontyngent wspaniałych, myślących mężczyzn gotowych na miłosny związek.
A oto kilka praktycznych wskazówek, gwarantujących pewność, że nie zniechęcicie takich mężczyzn:
– Przestańcie mieć własne zdanie
– Przestańcie popierać inne kobiety
– Przestańcie wypowiadać się na polityczne tematy albo się nimi zajmować
– Przestańcie wierzyć faktom
– Przestańcie zajmować się przemocą seksualną,
– Przestańcie mówić
– Właściwie po prostu przestańcie być kobietami czy w ogóle istnieć i stańcie się nieożywionymi przedmiotami.
Jeśli zastosujecie się do tych kilku prostych zasad, być może wtedy uda się naprawić szkody, które wyrządziłyśmy. Może jeszcze nie jest za późno. Może, jeśli się poprawimy, pan Hon i jego towarzysze znów pojawią się w naszym otoczeniu. Może do nas wrócą. Bo my oczywiście czekamy na nich w rozpaczy.
Bo jak miałybyśmy dalej żyć bez takich mężczyzn? Jak miałybyśmy rano wstawać i iść do pracy, wiedząc, że ci mężczyźni, którzy prawdopodobnie spędzają dużo czasu na portalach Aktywistów Praw Mężczyzn, nie chcą się z nami spotykać? Jak miałybyśmy znać własną wartość bez ich aprobaty?
Drogie feministki. Proszę, zmieńcie się. Siedźcie cicho. Niech wam przestanie zależeć. Zanim nie będzie za późno.
Przetłumaczyła Nina Sankari
Artykół archiwalny z 11 września 2016
Marek Łukaszewicz
Polska wolnomyślicielka, działaczka feministyczna, ateistyczna i laicka, tłumaczka, publicystka. Prelegentka na wielu międzynarodowych konferencjach m.in. w Paryżu, Londynie, Rzymie, Kolonii, Oslo, Malmo, Kairze, Bejrucie. Redaktorka naczelna Przeglądu Ateistycznego, Wiceprezeska Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego